Słowa piosenki Anny Marii Jopek "Ja wysiadam" pasują do wczorajszego programu, w którym Stefan Niesiołowski obraził Bronisława Wildsteina. Rzecz poszła o Lecha Wałęsaę, i o IPN, który autorytety moralne wysadza co chwilę z siodła. W pierwszym momencie byłem zszokowny takim obrotem rzeczy. Ale po głębszym zastanowieniu, należy smutnie skonstatować, że polityka miłości dopuszcza takie rzeczy na codzień. Palikot, Niesiołowski, Nowak, Tusk - bez drastycznych słów, które wypowiadają a potem wsadzają w usta oponentów - nie mogliby na zasadzie kontrastu pokazać jacy to oni nie są obrażani przez... własne wypowiedzi ;)
Parcie na szkło większości mediów jest niesamowite, skoro zaprasza się jeszcze do studia takich polityków jak Niesiołowski czy Palikot. Mam wrażenie, że w Polsce mamy coś na kształt już udowodnionego antysemityzmu bez Żydów. Podobnie jest z nienawiścią do PiSu, który utrzymuje się na powierzchni 20 sondażowych procent - ale mimo jego drastycznego obniżenia wpływu na politykę, szczególnie w jej formie wykonawczej - jest nadal szczuty i wiązany z jakim kolwiek zamiarem przeciwnym niż rządy miłości (czyt.: nienawiści).
Uważam, że Bronisław Wildstein zachował się bardzo dobrze. Pokazał, że nie będzie firmował swoim nazwiskiem programu, który był prowadzony w sposób skandaliczny. Dziennikarze nie widzą nic w tym złego - liczy się styl i oglądalność. Styl oczywiście najlepszy taki jak zaprezentował Tomasz Lis w ostatnim programie o IPN. Można? Można! Tylko takie prowadzenie, pozwala na krótkie zwycięstwa, które są rzucane jak ochłapy swoim wyborcom, by pokazać że trzymamy kontrolę nad upiorem PiSu, którego już dawno nie ma. To jest takie zarządzanie wirtualne albo raczej telewizyjne bo w Internecie to PO nie ma raczej poparcia, gdzie w przeciwieństwie do TV, można wyrazić swoją opinię od razu czy zamieścić powyższy filmik.
Nie wiem, czy korzystając z netu mam się cieszyć, że nie oglądam twarzy Niesiołowskiego, która wyskakuje jak niechciana reklama na wielkich portalach czy po prostu czekać, aż Tusk zarządzi swoim co mniej uświadomionym wyborcom aby zorganizowanymi grupami ruszyli na podbój sieci? Po takich wybrykach, jedno jest pewne, że głosów Tuskowi przybywa na krótką metę, bo walczy z ciasteczkowym potworem, którego nie ma. A Bronek Wildstein właśnie wyszedł ze studia, bo za takim potworem zatęsknił ;)
Nihiliści jednak są najgorszymi wrogami ludzkości - im wbrew pozorom nie chodzi o nic - tylko o sławę - coś co łatwo może zapewnić motłoch lub oszukany tłum.
