Po prezentacji niedzielnej komitetu Komorowskiego echa nie słabną. Tusk pono miał wyjść ze spotkania wściekły. Nie wiem, kto jest odpowiedzialny za tę szopkę ale wywalać Nowaka w połowie sezonu to byłoby chyba zabójstwo i przyznanie się porażki w "partii zwycięstwa".
Sam Komorowski tłumacząc się przed mediami za wypowiedzi swoich honorowych członków komitetu, stwierdził, że mówili tak bo sa jeszcze poranieni słowami Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnę tymi słowami, które wypowiedział jako Jarosław Kaczyński niezmieniony, nieprzemieniony czyli wtedy jak Januszek jeszcze nie był tym Januszkiem jakim jest teraz.
Swoją drogą to musi świadczyć o sile i osobie Komorowskiego, skoro do swego komitetu zaprasza ludzi poranionych, którzy poza wywoływaniem aury z lat 2005-2007 i podtrzymywaniem jej ciągle mimo roku 2010 (sic!) nie maja nic konkretnego do zaproponowania Polsce. Kandydat Władysław Komorowski, jak go nazwał Andrzej Chyra, ma wszelką okazję ku temu by powtórzyć sukces Tuska z wyborów 2005 roku.
PO raniony komitet - mam nadzieję, że na jego krzywdzie, jak Piłsudski na ksztance, Komorowski nie wjedzie do pałacu jak chciała tego posłanka Senyszyn wysyłając tam Jarosława Kaczyńskiego na trumnie brata.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7897004,Wybory_2010__Premier_wsciekly_po_prezentacji_komitetu.html